Namaste ^^
Widzę, że dużym, by nie powiedzieć największym powodzeniem na blogu, cieszą się posty na temat
tradycyjnego ubioru i ozdób indyjskich. Było już o odzieży
męskiej,
damskiej, a także
ślubnych ozdobach panien młodych, to dziś, idąc za ciosem wyczerpię temat, i dorzucę jeszcze kilka dodatków i postaram się przybliżyć tych 5 najpopularniejszych.
- Matha Patti / Shringar Patti
Ozdobny łańcuszek, najczęściej noszony na przedziałku, z dołączoną tikką (ten najbardziej ozdobny element, opadający na czoło), zaczepiany tyłu głowy. Chętnie noszona przez panny młode, choć nie jest to zarezerwowane wyłącznie dla nich, goście weselni też je noszą. Często również zdarza się, że noszą ją celebrytki, aktorki. Matha Patti można nosić na różne sposoby, mogą różnić się między sobą. Wyróżniamy biżuterię do włosów od tych najprostszych, subtelny łańcuszek okalający głowę, z częścią biegnącą ku tyłowi głowy lub bez tej, części wzdłuż przedziałka, która to przebiega za to w poprzek głowy. Po te bardziej okazałe, gdzie widzimy więcej niż po jednym sznurze, często pereł. Ten rodzaj headpiece bywa bogato inkrustowany kamieniami szlachetnymi, mieniący się feerią barw, ale bywa również w jednym kolorze- najczęściej złotym.
Jak nosić?
Nieformalnie- pełna dowolność, zależna jednak od okazji, a zatem, do gładkich/ tapirowanych włosów/koka czy do warkocza- na ślub, widuje się także przy swobodnie opadających włosach/ falach- ale nie u panny młodej, jej włosy nie powinny być rozpuszczone tego dnia. Mi najbardziej podoba się przy luźnych upięciach.
- Half Matha Patti/ "Pakeezah Jhoomer*"
Ni mniej ni więcej, tylko dokładnie pół matha patti ;)
Noszone także na różne sposoby. Przede wszystkim, tak samo jak matha patti, od przedziałka, 1 łańcuszek natomiast opada na linie włosów, bądź odrobinę inaczej, i to jest 2 sposób- upięty wyżej, na samych włosach. Ładnie prezentuje się kiedy na drugą stronę głowy opada grzywka. No i noszona jeszcze " na bakier"w poprzek czoła przypięta po bokach głowy. Możemy również spotkać się z wersją noszenia jej..na chuście/ hijabie.
*ta druga nazwa zawdzięczana jest filmowi Pakeezah.
Kolejnym elementem kobiecego wizerunku, jest :
Ozdobna "spinka", wpinana z boku głowy, najczęściej po lewej stronie. Rynek oferuje ogromy wybór tej ozdoby, kobiety mogą przebierać w kształtach, kolorach. Jednak najczęściej jest to kształt rozszerzający się ku dołowi, np w kształcie łezki, na dole, zazwyczaj występują kamyki/ koraliki, kilka lub jeden. Albo takie, gdzie w górnej części występują rzędy małych koralików, niżej połączone jakimś stałym elementem, z którego również zwieszają się świecidełka. Ozdoba zaczepiana jest blisko przedziałka, i w zależności od wielkości, może opadać nawet na policzek/ ucho, zlewając się z kolczykiem, zwykle równie okazałym.
Kolejną ozdobą, przeze mnie przedstawioną, jest:
Długa ozdobna dekoracja wpinana po zewnętrznej stronie warkocza, przechodząca przez całą jego długość. Na początku i końcu z ozdobnym akcentem. Na dole zakończona "dzwoneczkiem"zwanym jhumką. Na początku zaś, część zaczepiająca, podobna do broszki, choć nie zawsze jest ona na tyle ozdobna, by różnić się ona od reszty sekcji..
Bardzo tradycyjne akcesorium, wplatane w warkocz. Paranda jest fantazyjnie zakończona 2-3 frędzlami, czasem też kuleczkami, a bywa, że i kwiatami. Charakterystyczna dla mieszkanek Punjabu oraz tancerek. Pogrubia warkocz, wydłuża jeśli dobierzemy kolor do odcienia włosów. Nie oszukujmy się, paranda bardzo zwraca uwagę na piękne, długie włosy.
P.S.
To już wszystko na dziś . Mam nadzieję, że udało mi się wszystko niepowierzchownie zobrazować, dlatego też wspomogłam się licznymi grafikami, by pokazać, jak poszczególne elementy tej samej grupy, mogą inaczej wyglądać. No i jak się Wam podoba bogate zdobienie włosów, przez indyjskie kobiety? Jeśli o mnie chodzi, sama kocham i mam długie włosy, więc jak najbardziej, jestem za, z tym, że niektóre dekoracje są przesadnie okazałe, ale to nic- tak ma być, zwłaszcza w dniu wesela.
Pozdrawiam
Jakie to wszystko jest wspaniałe *-*
OdpowiedzUsuńJa niedawno ścięłam, ale i tak wolę długie włosy, które miałam.
Nie przeszkadza Ci, że tak dużo komentuję?
Pozdrawiam :*
UsuńOj taak, cieszy oczy, od razu przywodzi na myśl baśnie tysiąca i jednej nocy :)
UsuńNo coś Ty, Beatko! Wręcz przeciwnie, bardzo mnie to cieszy, że jest odzew z drugiej strony, i coś się tutaj dzieje !
Pozdrawiam serdecznie :*
Ja od zawsze noszę długie włosy, choć przyznaję, że raz mi obiło i bardzo mocno pocieniowałam z długości, czego oczywiście pożałowałam. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
OdpowiedzUsuńTo prawda <3
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie ^^
Ja też zawsze miałam długie włosy, ale jakoś chciałam ściąć, jest teraz wygodniej, aczkolwiek długie włosy są piękniejsze.
Biedactwo ;_;
Pewnie i wygodniej, ale to kwestia przyzwyczajenia, kiedy miałam krótkie, najzwyczajniej w świecie, czułam się źle :/ no ale już odrosły, i jest jak dawniej :) a właśnie, a propos włosów, szykuję posta o drugim hennowaniu ;)
UsuńRozumiem Cię, jakoś tak jest dziwne z krótkimi włosami :/
UsuńNo i super :3
:D To bardzo ciekawy temat ^^ Dzięki Twojemu wpisowi na temat hennowania sama mam zamiar to zrobić :D
tak:)
UsuńO proszę, to świetnie! Myślisz o cassi, czy o jakimś kolorze? :)
Jeszcze się zastanawiam ;3
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńPamiętaj tylko, że podobno henna ciemna wypłukuje się do rudości/ miedzianych refleksów. Ja co prawda miałam styczność tylko z "bezbarwną "cassią", ale jestem przekonana, że coś w tym jest, ponieważ zauważyłam u siebie minimalną orzechową poświatę.
Dziękuję za informację :3
OdpowiedzUsuńProszę bardzo :*
Usuń