Namaste ^^
Dziś będzie o czymś, czego jeszcze u mnie na blogu nie było...a mianowicie wpis, który jest popularny raczej na blogach kosmetycznych, aniżeli takim, jak mój :D No i będzie sporo obrazków ;)
Czas na zmiany...
Myślę, że będzie się pojawiać więcej tego typu wpisów, coby blog nie pozostał do końca monotematyczny. Zawsze jakiś przerywnik, z serii "lekkich, łatwych i przyjemnych" przyda się, prawda? Jako, że od dawna eksperymentuję z orientalnymi sposobami pielęgnacji, to warto wspomnieć o tym tutaj, w końcu chcę, by było tu wszystko, co indyjskie. Henna niewątpliwie świetnie się wpisuje w temat.
To moja pierwsza styczność z henną, toteż nie bez powodu wybrałam wersję neutralną kolorystycznie, choć przyznam, że pomysł przyciemnienia naturalnego koloru włosów, (ale niestety obawiam się wypłukiwania i rudych refleksów, niestety kompletnie nie widzę siebie w tak ciepłych odcieniach) kołacze mi się z tyłu głowy, czasem mniej czasem bardziej się dopominając ;) No i cóż, nadszedł moment, by ten plan wcielić w życie...
Zdecydowałam się na Cassie firmy Swati. (ekspresowa wysyłka, świetny kontakt, swoją drogą).
Cassia- Swati |
Wysokoporowate, a więc niestety suche, odrobinę falowane (tylko falka typu 2a, więc lepiej stylizować na prosto) w naturalnym kolorze ciemnego/orzechowego blondu. Długie sięgające miejsca gdzieś pomiędzy łopatkami a talią. Cienkie, aczkolwiek jest ich sporo, a raczej było więcej ponad pół roku temu. Od
jakiegoś czasu mam problem z wypadaniem włosów, czego źródłem był najprawdopodobniej duży, permanentny
stres. Nawet sumienna 3 miesięczna kuracja Biotebalem niestety mi nie
pomogła. Czekam też na wyniki pod katem tarczycy. Tarczyca w porządku.
Przygotowanie henny/ od czego zacząć/ za co się zabrać najpierw ?
Od dwukrotnego mycia mocnym szamponem bez sls, tzw "rypaczem". Po czym osuszyłam włosy za pomocą ręcznika, rozczesałam i przystąpiłam do aplikacji henny. Włosy przypominały dready :D następnie zawinęłam je w koczek na czubku głowy, owinęłam folią spożywczą, nałożyłam bawełniany czepek dołączony do opakowania a na koniec...zimową czapkę :D Pozostawiłam wszystko na włosach 3 godziny. Po upływie czasu, solidnie spłukałam wszystko, długo polewając włosy. Rozczesałam ostrożnie, "szczerbatym" grzebieniem i pozostawiłam samym sobie, pomagając tylko odrobinę chłodnym nawiewem suszarki. Ważna jest konsystencja- gęstej śmietany.. Zbyt "sucha" masa będzie bardzo źle współpracować nie dając się nałożyć głowę.
Od dwukrotnego mycia mocnym szamponem bez sls, tzw "rypaczem". Po czym osuszyłam włosy za pomocą ręcznika, rozczesałam i przystąpiłam do aplikacji henny. Włosy przypominały dready :D następnie zawinęłam je w koczek na czubku głowy, owinęłam folią spożywczą, nałożyłam bawełniany czepek dołączony do opakowania a na koniec...zimową czapkę :D Pozostawiłam wszystko na włosach 3 godziny. Po upływie czasu, solidnie spłukałam wszystko, długo polewając włosy. Rozczesałam ostrożnie, "szczerbatym" grzebieniem i pozostawiłam samym sobie, pomagając tylko odrobinę chłodnym nawiewem suszarki. Ważna jest konsystencja- gęstej śmietany.. Zbyt "sucha" masa będzie bardzo źle współpracować nie dając się nałożyć głowę.
proces hennowania- kolaż |
Jakie efekty u mnie?
Pierwsze co, to mięsistość włosów, oraz to, że jest ich dużo więcej, co jest nie bez znaczenia przy włosach cienkich ;) są tez takie sztywniejsze, bardziej proste no i gładkie. Jak z kolorem? Henna nadała zdecydowanie ciepłych refleksów, aczkolwiek nie jest to drastyczna zmiana, nie jest to z resztą celem Cassi. Podbiła ciepłe odcienie, co najbardziej widoczne jest na najjaśniejszych partiach. Jako posiadaczka włosów w kolorze ciemnego blondu, mogę zaobserwować, że odcień nie jest jednolity, pod spodem są zdecydowanie ciemniejsze natomiast wierzch zwłaszcza latem jest sporo jaśniejszy.
Pogadałam o plusach, to teraz czas na minusy, bo też są, a mianowicie:
"sahara" na włosach / szorstkie, matow, oczywiście liczyłam się, że tak może być. Po pierwszym myciu (48h po) niestety wciąż suche, nie pomogło olejowanie na maskę. Zapach, przy nakładaniu jeszcze był znośny, świeżo skoszonego siana, natomiast kolejnego mycia po 48 godzinach wciąż był wyczuwalny, a co gorsza nawet i po wysuszeniu. Przy kolejnych myciach, tylko przy zmoczeniu włosów. Nie zauważyłam niestety obiecywanego szałowego blasku, a szkoda, bo bardzo na to liczyłam. Nawet po kilku myciach, mimo bogatego odżywiania (zgodnie z zasadą peh- włosomaniaczki będą wiedziały, o czym mówię ;)). Blasku nie dostrzegam, a jak był suche, prze hennowaniem, tak są :/ "saharę" już spacyfikowałam. Jeszcze jedno, mam wrażenie, że włosy odrobinę bardziej się plączą, ale to może kwestia wysokiego punktu rosy- i znacznego puszenia się włosów.
Pierwsze co, to mięsistość włosów, oraz to, że jest ich dużo więcej, co jest nie bez znaczenia przy włosach cienkich ;) są tez takie sztywniejsze, bardziej proste no i gładkie. Jak z kolorem? Henna nadała zdecydowanie ciepłych refleksów, aczkolwiek nie jest to drastyczna zmiana, nie jest to z resztą celem Cassi. Podbiła ciepłe odcienie, co najbardziej widoczne jest na najjaśniejszych partiach. Jako posiadaczka włosów w kolorze ciemnego blondu, mogę zaobserwować, że odcień nie jest jednolity, pod spodem są zdecydowanie ciemniejsze natomiast wierzch zwłaszcza latem jest sporo jaśniejszy.
Pogadałam o plusach, to teraz czas na minusy, bo też są, a mianowicie:
"sahara" na włosach / szorstkie, matow, oczywiście liczyłam się, że tak może być. Po pierwszym myciu (48h po) niestety wciąż suche, nie pomogło olejowanie na maskę. Zapach, przy nakładaniu jeszcze był znośny, świeżo skoszonego siana, natomiast kolejnego mycia po 48 godzinach wciąż był wyczuwalny, a co gorsza nawet i po wysuszeniu. Przy kolejnych myciach, tylko przy zmoczeniu włosów. Nie zauważyłam niestety obiecywanego szałowego blasku, a szkoda, bo bardzo na to liczyłam. Nawet po kilku myciach, mimo bogatego odżywiania (zgodnie z zasadą peh- włosomaniaczki będą wiedziały, o czym mówię ;)). Blasku nie dostrzegam, a jak był suche, prze hennowaniem, tak są :/ "saharę" już spacyfikowałam. Jeszcze jedno, mam wrażenie, że włosy odrobinę bardziej się plączą, ale to może kwestia wysokiego punktu rosy- i znacznego puszenia się włosów.
efekt końcowy |
naturalnie niejednolity odcień |
kilka godzin po zmyciu i wysuszeniu |
Wrażenia:
Czy powtórzę ?
Myślę, że tak. Nie, nie tylko dlatego, że zostało mi pół opakowania, ale dążę do pogrubienia włosów, mam cichą nadzieję, że może pomoże coś na wypadanie. Uwielbiam objętość jaką pozwala uzyskać henna. Nie ukrywam, że to ją właśnie ratuje, bo tyle zachodu, przesusz, ale dla tej objętości warto, a odnośnie wypadania, to potrwa, priorytetem jest dla mnie przywrócić włosy do stanu sprzed ostrego wypadania. Mam zamiar też wdrożyć inne preparaty, więc nie będę mogła określić tego jednoznacznie. Liczę że kolejne warstwy henny poprawią nieco stan włosów.
Jeśli po następnym użyciu wszystko powtórzy się od nowa, a ja nie zaobserwuję większych korzyści, choćby w postaci blasku, pewnie zakończę przygodę z henną. Być może po prostu moje włosy jej nie lubią? Zbyt duża dawka ziół niestety może przyczynić się do pogorszenia stanu włosów, zwłaszcza tych, o wyższej porowatości. Przyznaję jednak, że tym razem papkę będę trzymać na głowie krócej, nie będę też poddawać utlenianiu mieszanki całą noc. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Czy powtórzę ?
Myślę, że tak. Nie, nie tylko dlatego, że zostało mi pół opakowania, ale dążę do pogrubienia włosów, mam cichą nadzieję, że może pomoże coś na wypadanie. Uwielbiam objętość jaką pozwala uzyskać henna. Nie ukrywam, że to ją właśnie ratuje, bo tyle zachodu, przesusz, ale dla tej objętości warto, a odnośnie wypadania, to potrwa, priorytetem jest dla mnie przywrócić włosy do stanu sprzed ostrego wypadania. Mam zamiar też wdrożyć inne preparaty, więc nie będę mogła określić tego jednoznacznie. Liczę że kolejne warstwy henny poprawią nieco stan włosów.
Jeśli po następnym użyciu wszystko powtórzy się od nowa, a ja nie zaobserwuję większych korzyści, choćby w postaci blasku, pewnie zakończę przygodę z henną. Być może po prostu moje włosy jej nie lubią? Zbyt duża dawka ziół niestety może przyczynić się do pogorszenia stanu włosów, zwłaszcza tych, o wyższej porowatości. Przyznaję jednak, że tym razem papkę będę trzymać na głowie krócej, nie będę też poddawać utlenianiu mieszanki całą noc. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Czemu roślinne farbowanie jest lepsze od chemicznego? Jak działa henna?
Jak jest różnica? Zasadnicza, bowiem mechanizm hennowania polega na tym, że barwnik lawson wnika we włos, po czym łączy się z keratyną, głównym białkiem budulcowym włosa. Mało tego, składniki aktywne penetrując włos odżywiają go, pogrubiają, wypełniając mikroubytki we włosach, dzięki czemu możemy zaobserwować wygładzenie i charakterystyczny blask. Efekt z każdym kolejnym roślinnym farbowaniem wzmacnia się. Henna ma podobno zbawienny wpływ na wypadnie.
O czym należy pamiętać?
O próbie uczuleniowej oraz uprzednim sprawdzeniu na pojedynczym pasemku, jeśli decydujemy się na jakiś konkretny kolor, a farbujemy po raz pierwszy. Nie wiadomo, jaki kolor ostatecznie uzyskamy, na co ma wpływ wyjściowy stan i kolor włosów. Należy zachować szczególną uwagę, jeśli w przeciągu ostatniego miesiąca włosy poddawane były jakimś zabiegom fryzjerskim, oprócz farbowania/ rozjaśniania, także trwała ondulacja. Przy Cassi różnicy spektakularnej w kolorze nie będzie Gdy nasze włosy z natury są suche, musimy być przygotowane na solidny przesusz, niestety :/ Podobno henna potrzebuje czasu. Za pierwszym razem, hennowanie jest najgorsze, najbardziej przesusza. Jak jest w praktyce? Dowiem się za kilka tygodni, ale już teraz z pierwsza częścią zdania się zgadzam- jest susza. Aha, henna prostuje lekko włosy, więc "zakręcone" dziewczyny, muszą wziąć pod uwagę ewentualne rozluźnienie skrętu.
P.S.
Wiem, że mnóstwo osób z powodzeniem używa henny do koloryzacji włosów.
Jak u Was, moje drogie? Stosujecie hennę/ jesteście zadowolone? Jak się spisuje na Waszych włosach, bo opinie krążą różne, jednym służy innym nie, jak ze wszystkim :/
Jak radzicie sobie z pohennowym przesuszem ?
Jak radzicie sobie z pohennowym przesuszem ?
Pozdrawiam !
Chyba rzeczywiście henna wysusza włosy. Moje mają tendencję do przetłuszczania, straszliwą, farbowanie henną lub pochodnymi (np.basmą) raz na miesiąc dawało cudowną odmianę od tłustych strąków. Niestety jak się ma ciemne włosy, a chce się po hennie ufarbować na jasny kolor tradycyjną farba, jest tragedia, bo włosy po hennie nie chcą się rozjaśniać. No i nie bierze siwych włosów, więc to zabawa dla młodych kobiet. :)
OdpowiedzUsuńO proszę, czyli henna rzeczywiście ma działanie w pewien sposób lecznicze. Ja mam suche i wysokoporowate z natury, i mimo że inne zioła potrafią nieźle się sprawdzić, i tak bardzo nie wysuszyć, to jednak cassia jest w tym mistrzem, niestety. Od dawna gdzieś z tyłu głowy siedzi mi, żeby przyciemnić henną na brąz włosy, ale póki co zrezygnowałam z eksperymentów z hennowaniem, ze względu na zbyt wysoki potencjał przesuszenia.
Usuń