Namaste ^^
Moi Drodzy, czas na kolejną recenzję:) tym razem na tapecie "Źródła Miłości"- Kishwar Desai nie tylko pisarki, ale i dziennikarki. Głównym tematem jest in-vitro, choć pojawiają się także wątki poboczne. Przyznam, że jakoś wybitnie nie interesowałam się tym tematem. Słyszałam natomiast o indyjskich surogatkach, dawno temu oglądałam nawet reportaż o tym. Zdaję sobie sprawę, że macierzyństwo zastępcze jest w Indiach dość znanym zjawiskiem. Ta pozycja wydawnicza wiele objaśnia w tej kwestii. Pozwolę sobie w tym momencie, przejść już do właściwej recenzji.
Na początek,
garstka informacji technicznych:
tytuł oryginału: Origins Of Love
tłumaczenie: Ewa Zagawa
wydawnictwo: Wielka Litera
rok wydania: luty 2013
ilość stron: 400
O czym traktuje książka?
Główną bohaterką jest pracownica społeczna Simran Singh, pragnąca pomóc porzuconemu, zakażonemu dziecku i jej perypetie, mimo że Kishwar postawiła na trudny temat, to nie brakuje też lżejszych spraw, jak np jej znajomość z Edwardem, czy historia Bena, który pragnie rozwikłać zagadki z przeszłości swojej rodziny. Co jest interesującym przerywnikiem. Dobrze, że wpleciony jest motyw, powiedziałabym "detektywistyczny", dzięki któremu treść nabiera tempa.
Znajdujemy też wtrącenie odnośnie sytuacji w społeczeństwie, a mianowicie ile znaczy kobieta, także bezdzietna, co nie w każdym przypadku jest jej winą, jednak w świecie zdominowanym przez mężczyzn, nie mając wiele do powiedzenia, stają się kozłem ofiarnym.
Smutna kwestia bezdzietnych Kate i Bena, pokazuje jak pragnienie dziecka może wpływać na kobietę, małżeństwo. Czasem trzeba wybrać nie tylko między dobrem i złem, ale mniejszym złem, a większym dobrem. Determinacja kobiety, wsparcie męża, który pomimo różnicy zdania był przy niej, martwił się o nią.
Postępowanie w stosunku do surogatek, którymi powodują nie tylko osobiste względy i własna wola, ale nie rzadko są do tego zmuszane, przez partnerów skuszonych łatwym zarobkiem. Co widzimy na przykładzie kilku różnych surogatek m.in. Preeti, Soni, Radhiki.
Nie wszystko jest też czyste, legalne i bezpieczne. To nie jest łatwe i przyjemne przedsięwzięcie, bez szkody choćby moralnej (przywiązanie zastępczych matek do dziecka noszonego pod sercem). Na przykładzie bohaterek możemy przekonać się, jak to wszystko wygląda, także od tej ciemnej strony. Co prawda, to fikcja literacka, aczkolwiek oparta na prawdziwych wydarzeniach. Tu rządzi przede wszystkim pieniądz, za który można kupić wszystko, nawet upragnione dziecko z własnymi genami, z pominięciem trudności związanych z ciążą i porodem. Opcja dla wygodnych kobiet zajętych karierą bądź lękiem przed utratą figury czy nawet wedle własnego gustu, dobierając np kolor włosów/ oczu. Niestety zdarzają się i takie przypadki :(
Podczas lektury rodzą się pytania, które pozostają do rozstrzygnięcia we własnym zakresie. Takie jak: Czy to nie jest już wykorzystywanie kobiet, a wybieranie wyglądu dziecka, to trochę tak, jak w przebieranie w sklepie? To przygnębiające. Czy często naukowcy, nie ingerują zbytnio w naturę ? O czym możemy przekonać się, poznając praktyki dr Wadhwaniego i eksperymenty nad komórkami macierzystymi. Jak wiele można zrobić w imię nauki? Gdzie kończą są szalone eksperymenty? Co jeśli, przynoszą dobre rezultaty, mimo dylematów moralnych? Jak wiele można wytłumaczyć i zrozumieć? Pragnienie dziecka za wszelką cenę...na ile mogą pozwolić sobie zdesperowani potencjalni rodzice? Czy ryzykowanie niebezpieczeństwa, wkraczając w świat szemranych interesów i obejść prawnych jest rozwiązaniem?
Niektórzy wolą takie rozwiązanie niż adopcję, którą tak bardzo chce wspierać Simran, łącząc pragnienie małżeństw o dziecku, z sierotami bądź szukającymi domu maluchami.
Wrażenia
Książka jest pisana jakby fragmentarycznie, aczkolwiek wszystko jest spójne, a przeplatane historie mają ze sobą sporo wspólnego. Z biegiem stron, wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Nic tu nie jest przypadkowe. Stopniowo odkrywają się kolejne karty śledztwa, akcja jest poprowadzona dobrze, wciąga czytelnika, jednak pod koniec bardzo przyspiesza, nie wiem, czy nie za bardzo, bo wiele rzeczy wyjaśnia się na raz, ale to wedle uznania :) Ja na przykład nie lubię, jeśli większość pozostaje niedopowiedziana. Książkę czyta się szybko, zwłaszcza jak zaczynamy się wkręcać w śledztwo Simran. Końcową część przeczytałam jednym tchem. Akcja nie jest rozwlekła, mimo że różne sprawy wychodzą na jaw powoli to sukcesywnie. Generalnie styl mi się podoba, potrafi zaciekawić czytelnika, przekazać konkrety. Zakończenie, jak dla mnie dość zaskakujące, co być może wynika z tego, że kompletnie nie byłam do tej pory w temacie.
Jeśli chodzi o okładkę to jest piękna, utrzymana w ciepłej kolorystyce, z twarzą indyjskiej dziewczynki, dodatkowo zdobiona jakby lakierowanym tłoczeniem ornamentów tzw "paisley", wewnętrzna strona okładki również zadrukowana jest tymże wzorem. Wg mnie okładka kontrastuje z dość brutalną treścią, zarówno w tematyce jak i...języku, autorka nie boi używać się mocnych słów.
Czy i komu polecam
Na pewno zainteresowanym tematem in-vitro i jemu podobnym, ale nie tylko. Osoby niezorientowane zbytnio w temacie, jak ja dowiedzą się dużo, i cieszę się, że przeczytałam tą książkę, która uświadomiła mi z czym wiąże się indyjski "biznes" wspomagania rodzicielstwa. Polecam.
Ocena:
7 /10 ✰
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera
Co nie ma wpływu na moją subiektywną opinię
P.S.
Znacie tą książkę? Lubicie literaturę traktującą o tak kontrowersyjnych sprawach?
Ja osobiście tak, jak najbardziej, chętnie sięgam po takie, z których mogę dowiedzieć się czegoś nowego.
Ja osobiście tak, jak najbardziej, chętnie sięgam po takie, z których mogę dowiedzieć się czegoś nowego.
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/ Czytelniczko!
Dziękuję Ci za poświęcony czas:) Podobało się? Chcesz dodać coś od siebie?
Proszę bardzo, nie krępuj się i zostaw po sobie ślad ^^