Namaste^^
Czyżby wiosna zaczynała nieśmiało dawać o sobie znak? :) Jednak zanim wiosna przyjdzie naprawdę, zanurzmy się w pewną osobliwą historię. Jakiś czas już nie trafiłam na książkę, która aż tak mnie zaintrygowała, i którą tak wysoko oceniłam. Zapraszam do recenzji.
tytuł oryginalny: Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children
tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
wydawnictwo: Media rodzina
rok wydania: listopad 2012
ilość stron: 400
O czym jest książka:
W tej opowieści poznajemy 16 letniego Jackoba Portmana. W wieku 6 lat upatrywał bohatera w swoim dziadku Abrahamie, który opowiadał mu o swoim dzieciństwie na idyllicznej wyspie w Walii, gdzie trafił z okupowanej przez nazistów Polski (plus za polski wątek;-)) Abe- dziadek kolorował mu nudne, pełne rutyny życie, za pomocą opowieści o osobliwych dzieciach, z którymi mieszkał w domu Pani Peregrine i wspólnie wiedli bezstresowy żywot. Jake i Abe, byli bardzo blisko ze sobą związani, (nie tylko więzy krwi ich łączyły) czego nie można powiedzieć o relacji z rodzicami. To oni sprowadzili o bezceremonialnie do parteru, niszcząc świat marzeń, co zachwiało i wiarą w dziadka, i z biegiem czasu przestał wierzyć w "bajki" opowiadane na dobranoc. Jednak przewrotny los, pokaże jaka jest prawda, a sam chłopak będzie musiał skonfrontować wymysły, za jakie zaczął uważać historie dziadka z rzeczywistością. Co będzie mieć miejsce od momentu tragicznej śmierci Abrahama, i tego, co nastolatek zastał na miejscu, gdy znalazł zwłoki staruszka. Nie bez znaczenia pozostają ostatnie słowa, jakie kieruje do wnuczka. Punktem kulminacyjnym jest moment urodzin, kiedy w prezencie od ciotki dostaje książkę z dedykacją i nie tylko, jest coś jeszcze ;) Akcja nabiera tempa, natomiast kiedy nastolatek wraz z ojcem wyjeżdżają na wyspę, i magia daje o sobie znać, ostatnia wola dziadka rozbrzmiewa mu cały czas w głowie coraz głośniej. Układanka zaczyna się składać w spójną całość, a chłopak doświadcza na własnej skórze tego, o czym opowiadał mu dziadek. Wiele zagadek znajduje rozwiązanie. Chłopak w końcu może zrozumieć pewne rzeczy, których jest świadkiem. Wsiąka w osobliwy świat, staje się jego częścią, a przygody piętrzą się. I tutaj postawię przysłowiową kropkę, nie będę bowiem spolierować treści.
Ciekawostką jest, że autor pisał to opowiadanie pod stare zdjęcia, które zbiera od dawna. To one są rusztowaniem książki. I co tu dużo mówić, budują ten intrygujący nastrój tajemniczości. Wystarczy rzut oka, by zrobiło się tak jakoś...nieswojo.
Ciekawostką jest, że autor pisał to opowiadanie pod stare zdjęcia, które zbiera od dawna. To one są rusztowaniem książki. I co tu dużo mówić, budują ten intrygujący nastrój tajemniczości. Wystarczy rzut oka, by zrobiło się tak jakoś...nieswojo.
Wrażenia:
Czyta się szybko. Przyjemny styl, który mi odpowiada. Riggs świetnie połączył gatunki, i thriller i powieść dla młodzieży, znajdziemy też subtelny wątek miłosny. Nie zabraknie także humoru i elementów może nie tyle grozy, bo jednak byłabym
ostrożna z zakwalifikowaniem tego do horroru, ale mrocznych z pewnością. Bywały momenty, że nie chciałabym być na miejscu młodego Portmana ;) Opowieść przepełniona jest magią.
Narracja pierwszoosobowa. Wątki są spójne, zazębiają się, tworząc obraz całej historii. Dowiadujemy się wszystkiego w swoim czasie. Postacie nie są nader
skomplikowane, i takie "zwykłe" pomimo swoich osobliwości. Nie powiedziałabym, że są nijakie, owszem może autor nie zagłębiał się zbytnio w ich rysy psychologiczne, są tylko obdarzone nadprzyrodzonymi mocami, i tyle wystarczy, o to przecież chodziło w książce. Poza tym to dzieci, w dodatku zamknięte w hermetycznym świecie, z dala od zła świata i ludzi (ale nie tylko...). A propos wyobraźni, pisarz tworzy
plastyczne opisy przyrody, np choćby ruiny sierocińca,
widziałam go, czułam jakbym towarzyszyła tam bohaterowi. Choć
niekoniecznie chciałabym przeżyć to na jawie, zwłaszcza ten moment, kiedy
Jackob orientuje się, że nie jest tam sam ;-)
Dającym do myślenia wątkiem jest wszelka odmienność, i ogólnoludzka nietolerancja na to, co inne i nieznane, a zatem gorsze. Niecodziennym zestawieniem są tutaj osobliwcy, z osobami żydowskiego pochodzenia tępionymi przez hitlerowców. Czas dla mieszkańców Cairnholm zatrzymał się we wrześniu 1940, czyli podczas drugiej wojny światowej. Muszą się izolować, by żyć spokojnie, i przede wszystkim pozostać bezpiecznymi. Zauważmy, że "tam"jest błogo i słonecznie, a tu i teraz jest nijako, szaro i deszczowo.
Dającym do myślenia wątkiem jest wszelka odmienność, i ogólnoludzka nietolerancja na to, co inne i nieznane, a zatem gorsze. Niecodziennym zestawieniem są tutaj osobliwcy, z osobami żydowskiego pochodzenia tępionymi przez hitlerowców. Czas dla mieszkańców Cairnholm zatrzymał się we wrześniu 1940, czyli podczas drugiej wojny światowej. Muszą się izolować, by żyć spokojnie, i przede wszystkim pozostać bezpiecznymi. Zauważmy, że "tam"jest błogo i słonecznie, a tu i teraz jest nijako, szaro i deszczowo.
Wykonanie książki, od strony graficznej? Powiem jedno: dopracowana i po prostu piękna. Pomysł ze zdjęciami jest genialny, jest trochę tak, jakbyśmy
trzymali w dłoni nie nie tylko książkę, ale i album ze czarno-białymi
zdjęciami, wiecie taki stary, z czarnymi kartkami, oddzielonymi pergaminem.
I co fajne, na końcu znajdziemy rozpiskę kogo one przedstawiają, i do kogo należy fotka. Dajecie wiarę, że znakomita większość to autentyki..? Książka podzielona jest na 11 rozdziałów, a każdy rozdział zaczyna się oddzielną brązową
kartką, pierwsze zdanie zaś inicjałem, przy numeracji stron dodano
subtelny wzorek, również w tym samym kolorze. Wiele kartek zajmują fotografie, jest ich ponad 40. Nawet zastosowana gramatura papieru jest starannie dopasowana.
Okładka:
Klimatyczna. Nie oszukujmy się, przyciąga wzrok i rozbudza wyobraźnię. Kto nie zwróci uwagi na lewitującą dziewczynkę, z poprzedniej epoki? Ok, przyznaje, jeśli chodzi o mnie, to pierwsze na co zwróciłam spojrzałam, to wyraz twarzy dziewczynki, jak się dowiadujemy z treści- Olive. Aha, okładka jest twarda, jakoś nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej ;)
Czy polecam?
Taak! Osobiście "jestem na głodzie" co będzie dalej? Przypomnę, że Riggs popełnił jeszcze dwie części, których jestem niesłychanie ciekawa, i chciałabym jak najszybciej je przeczytać ^^.
Ocena:
9 / ☆10 (samo wykonanie zasługuje na dodatkową gwiazdkę).
Zauważyłam, że opinie są dość mocno zróżnicowane. Nie ma co roztrząsać, albo się podoba, albo nie, a o gustach się nie dyskutuje ;) Ja dałam się porwać historii Riggsa, i ciesze się, że sięgnęłam po powyższą książkę, a zaznaczam, że to moje pierwsze spotkanie z tego typu literaturą. Dopiero wdrażam się w fantasy ;)
Zauważyłam, że opinie są dość mocno zróżnicowane. Nie ma co roztrząsać, albo się podoba, albo nie, a o gustach się nie dyskutuje ;) Ja dałam się porwać historii Riggsa, i ciesze się, że sięgnęłam po powyższą książkę, a zaznaczam, że to moje pierwsze spotkanie z tego typu literaturą. Dopiero wdrażam się w fantasy ;)
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję wydawnictwu Media Rodzina, co nie ma wpływu na moją subiektywną opinię
P.S..
Jako, że książka bardzo mi się spodobała, pomyślałam, że film także obejrzę. No i weekend oglądałam ekranizację. Hm, ekranizację..to chyba nadużycie, powiedziałabym raczej, że reżyser tylko lekko się zasugerował fabułą. Powiem tak, gdybym nie czytała książki najpierw, może by i mi się podobał. Nie spekuluje tutaj na temat moich wyobrażeń podczas lektury, a tego, co zobaczyłam na ekranie. To akurat wiadomo, ile czytelników, tyle wyobraźnia podpowiada różnych obrazów. I to jet piękne w książkach, każdy widzi opowieść na swój sposób :) Dlatego, nie mówię, że nastąpił tu rozbrat pomiędzy filmem, a moją wizją. Bo film był klimatyczny, chociaż przypominał bardziej...bajkę dla dzieci, a książka dostarcza o wiele więcej, był dreszczyk emocji, i ta ciemniejsza strona fantasy. Nie zmienia to jednak faktu, że film jest baaardzo okrojoną wersją książki, a reżyser wątkami swobodnie żongluje (dość często nie spotykając się nawet z oryginalnym biegiem zdarzeń), co osobiście mi niezbyt odpowiada. Nie film jednak tutaj recenzuję, to tylko ciekawostka :) Jakie jest Wasze zdanie ?:) Jestem ciekawa wrażeń czytelników/ kinomaniaków ;)
Jako, że książka bardzo mi się spodobała, pomyślałam, że film także obejrzę. No i weekend oglądałam ekranizację. Hm, ekranizację..to chyba nadużycie, powiedziałabym raczej, że reżyser tylko lekko się zasugerował fabułą. Powiem tak, gdybym nie czytała książki najpierw, może by i mi się podobał. Nie spekuluje tutaj na temat moich wyobrażeń podczas lektury, a tego, co zobaczyłam na ekranie. To akurat wiadomo, ile czytelników, tyle wyobraźnia podpowiada różnych obrazów. I to jet piękne w książkach, każdy widzi opowieść na swój sposób :) Dlatego, nie mówię, że nastąpił tu rozbrat pomiędzy filmem, a moją wizją. Bo film był klimatyczny, chociaż przypominał bardziej...bajkę dla dzieci, a książka dostarcza o wiele więcej, był dreszczyk emocji, i ta ciemniejsza strona fantasy. Nie zmienia to jednak faktu, że film jest baaardzo okrojoną wersją książki, a reżyser wątkami swobodnie żongluje (dość często nie spotykając się nawet z oryginalnym biegiem zdarzeń), co osobiście mi niezbyt odpowiada. Nie film jednak tutaj recenzuję, to tylko ciekawostka :) Jakie jest Wasze zdanie ?:) Jestem ciekawa wrażeń czytelników/ kinomaniaków ;)
Pozdrawiam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/ Czytelniczko!
Dziękuję Ci za poświęcony czas:) Podobało się? Chcesz dodać coś od siebie?
Proszę bardzo, nie krępuj się i zostaw po sobie ślad ^^