Namaste^^
Ja znowu z książką ;) Tym razem mam coś bardzo na czasie... Tak jak zapowiadałam na facebooku, będzie to recenzja "Sorayi"- Mettem Yilmaz. Co prawda miała się ona pojawić troszkę wcześniej, zgodnie z planem, ale niestety coś mi nagle wyskoczyło, i dlatego wpis publikuję dopiero dziś, nie przedłużając, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią notki :)
Tytuł oryginału: Soraya
tłumaczenie: Małgorzata Maruszkin
wydawnictwo: Marginesy
rok wydania: styczeń 2017
ilość stron: 232
O czym jest książka?
Narratorką jest sama Soraya, która snuje opowieść o swoim życiu, rodzinie. Historia zaczyna się od momentu ocknięcia się oszołomionej dziewczyny- głównej bohaterki w szpitalu. Nie od razu dociera do niej, co się wydarzyło, musi także zmierzyć się z bólem, i to nie tylko tym fizycznym. Wojna domowa odciska piętno na rodzinie Nomarich. Soraya zostaje sama z kalekim ojcem i matką pogrążoną w depresji oraz nieutulonym żalu. Teraz to ona troszczyła się o rodziców, i to na jej głowie było od tej pory wszystko. Czego następstwem jest długa i trudna wędrówka do Turcji, nazwana "czyśćcem". Opisuje egzystencję w obozie, warunki i prawa/ kary, jakimi rządzi się obóz, a także relacje między osadnikami, konflikty, nielegalne interesy. Zaaranżowane małżeństwo, miało być wyjściem dla wszystkich. Turkmen Merdan wszystko zorganizował, i tym sposobem, w szybkim czasie młoda Syryjka znalazła się w domu męża, z pomocą pośrednika Halila. Przeżyła szok, kiedy dowiedziała się kim on jest... no ale wytrwała w postanowieniu. Murat początkowo okazał się życzliwym, cierpliwym człowiekiem, a nawet wręczał jej upominki, chcąc umilić życie nowej żonie. W przeciwieństwie do żony, i ich córek, która najchętniej pożarła by Sorayę żywcem, czego w ogóle nie kryła. Jak mroczne miała pomysły dowiemy się pod koniec książki. Młoda mężatka zaczyna z czasem tolerować męża, przyzwyczaja się, patrzy na niego bardziej przychylnym okiem. Murat zaskarbia sobie jej uczucia, pozwala rozkochać w sobie, a dziewczynie poczuć się szczęśliwą, niestety nie trwało to długo. Na jaw zaczynają wychodzić tajemnice Murata, kiedy Soraya traci zaufanie do małżonka, także uczucie wygasa, oddalają się od siebie. Syryjka poznaje gorzki smak rozczarowania, uświadamiając sobie, kim tak naprawdę była dla męża. Małżeństwo trwało 2 lata, bowiem kiedy zabrakło Murata, i ona opuściła dom. Soraya będąc po raz ostatni w szpitalu wygarnęła mu wszystko, wylała z siebie cały ból. Znienawidziła go po śmierci jeszcze bardziej, znowu pozostała sama na pastwę losu, a miało być tak pięknie... Wszystkie marzenia, nadzieje, których kurczowo się trzymała w końcu zgasły na dobre. To wszystko zniszczyło ją bardziej niż wojna, obóz, jak sama przyznaje. Wyrzuca sobie, że przyszło jej zapłacić najwyższą cenę za oszukanie przeznaczenia, chcąc uciec przed wojną, naraziła się na jeszcze większe cierpienia, w imię miłości. Serce ją zdradziło,a za sprawą tureckiego męża straciła całą radość życia.
"Ogłuszałam się myśleniem, ze możesz mnie wyleczyć, nie wiedziałam, że zadasz mi ranę najgłębszą z możliwych[...] Naraziłeś mnie na coś tysiąckrotnie gorszego niż wojna."
Podkreśla także, że czuje się jak w więzieniu, mimo że znajduje się poza murami hermetycznego obozu. W Turcji przebywa nielegalnie, pośrednicy odnoszą się z niechęcią do niej, i wcale nie ułatwiają przypominając jej o kiepskim położeniu, w jakim aktualnie się znalazła :/ To wszystko decyduje o podjęciu takiej, a nie innej decyzji przez zagubioną kobietę. Turcy nie lubią Syryjczyków, co od razu widać.
Dodatkowo, mamy tutaj nakreślony reżim Asada i rewolucję opozycjonistów, która początkowo nazywana była wiosną, wyczekiwano jej z radością. Nikt nie spodziewał się, jak to się skończy...Rząd szybko zaczął przedsięwzięcia mające na celu zduszenie buntu. 18.04 miała miejsce demonstracja antyrządowa, z wystąpieniem członka armii wolnej Syrii, na co ludzie Asada zareagowali przemocą. Sił bezpieczeństwa zaczęły ostrzeliwać rebeliantów. Nastąpiły masowe areszty, tortury więźniów. To wydarzenie okazało się to katalizatorem, opozycjoniści już otwarcie przymierzali się do walki, a trzeba przyznać, że młodzieżówka była całkiem nieźle zorganizowana, co zaskoczyło rząd i jeszcze bardziej rozwścieczyło. Asad uderzył w miasta popierające bojówki.
Wrażenia:
Meltem stosuje liryczny język, kiedy mowa o uczuciach, chociaż nie brak i dosadnych słów oddających brutalne realia otoczenia, co nadaje realizmu. Czyta się bardzo szybko, akcja wciąga, kolejne strony przerzucałam coraz bardziej ciekawa losów młodej Syryjki. Szkoda, że nie dowiadujemy się, co dalej. Możemy się tylko domyślać, czy Soraya podzieliła dolę wielu emigrantek, pozostawiając w takim, a nie innym położeniu czy może jednak los się do niej uśmiechnął..? Oby, bo życie jej nie oszczędzało. Okładka: bardzo ładna i egzotyczna, przedstawia piękną kobietę w chuście. Podoba mi się także ciepła kolorystyka okładki.
Czy polecam?
Jak najbardziej. Książka jest bardzo realistyczna, to bezpośrednia relacja plus obraz wewnętrzny osób dotkniętych tragedią wojny. Obraz nędzy i rozpaczy, jednym słowem- wojny. Wyjaśnia trochę, gdzie obecny konflikt ma swój początek. Pokazuje, jaka jest prawda w obozach dla uchodźców, jak wygląda życie nielegalnie przebywających na obczyźnie, jak sobie radzą sobie z zaistniałą sytuacją. Jakie decyzje muszą podejmować w imię poprawy jakości życia, nadziei na lepsze. Otrzymujemy pewien obraz tego, jak są traktowani Syryjczycy w Turcji, a nie spotykają się oni raczej z sympatią. To także piękna ale i smutna opowieść o tym, jakim destrukcyjnym uczuciem może być miłość. Jeszcze raz serdecznie polecam, to wielowymiarowa książka, każdy znajdzie coś dla siebie.
Opinia:8/ 10 ⭐
Marginesy |
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Wydawnictwu Marginesy,
co nie ma wpływu na moją subiektywną opinię
P.S.
Spotkaliście się już może z tym tytułem? To kolejna świeżynka na rynku :)
Sięgacie po lekturę z uchodźcami w tle? Ja tak, nie tylko ze względu na upodobania "około arabskie" w książkach, ale także ze względu na zajrzenie w tamte strony, sporo wyjaśniają, pozwalają dostrzec źródło problemu, odczucia samych zainteresowanych tych, kogo dotyczy całą sytuacja, jak sobie z tym radzą, próbują...Nawet wczoraj w radio słyszałam, że w Himsie- rodzinnej miejscowości Sorayi, doszło do kolejnych eksplozji :/
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku/ Czytelniczko!
Dziękuję Ci za poświęcony czas:) Podobało się? Chcesz dodać coś od siebie?
Proszę bardzo, nie krępuj się i zostaw po sobie ślad ^^