Namaste ^^
Wiosna nareszcie zawitała, i wygląda na to, że rozgościła się na dobre :)
W związku z tym, temperatury coraz przyjemniejsze, a jak cieplej to i ubrań mniej ;) No właśnie, czy Wasza skóra już gotowa na słoneczko i przygotowywana do sezonu? Czy na co dzień pamiętamy o regularnym złuszczaniu..? Zwłaszcza przy rogowaceniu około mieszkowym nie da się inaczej :/ Peeling to "podstawa podstaw". Dziś przedstawiam Wam ziołowy peeling. Muszę przyznać, że po raz pierwszy miałam do czynienia z ziołowym "zdzierakiem", i to dość osobliwym...Dlaczego? Zapraszam do dalszej części posta.
W związku z tym, temperatury coraz przyjemniejsze, a jak cieplej to i ubrań mniej ;) No właśnie, czy Wasza skóra już gotowa na słoneczko i przygotowywana do sezonu? Czy na co dzień pamiętamy o regularnym złuszczaniu..? Zwłaszcza przy rogowaceniu około mieszkowym nie da się inaczej :/ Peeling to "podstawa podstaw". Dziś przedstawiam Wam ziołowy peeling. Muszę przyznać, że po raz pierwszy miałam do czynienia z ziołowym "zdzierakiem", i to dość osobliwym...Dlaczego? Zapraszam do dalszej części posta.
Wg producenta:
"Mieszanka tych wyjątkowych ziół pomaga przywrócić równowagę w organizmie, reguluje podskórne krążenie krwi oraz wspomaga utrzymanie w należytym stanie mięśnie, stawy i skórę. Działa odprężająco na zmęczone ciało i uspokajają umysł. Zioła użyte w naszym peelingu pozwalają organizmowi na zwiększony wysiłek fizyczny i psychiczny, wspomagają koncentrację, orzeźwiają i odmładzają".
Skład:
Mieszanka sporządzona według starej receptury tybetańskiej.
Substancje aktywne dobrane są tak, żeby wspomagać walkę z dolegliwościami skórnymi, takimi jak: trądzik, zmiany łuszczycowe, grzybica, wysypki skórne, stany zapalne. To nie wszystko, bo również oczyszczają, tonizują, usprawniają proces detoksykacji, polepszają mikro cyrkulację tkanek skóry, co z kolei ma pozytywny wpływ na cellulit :)
Głównym ścierniwem jest sól himalajska będąca bogactwem minerałów (magnez, wapń, potas, fosfor, chrom, sód, mangan, żelazo, selen, cynk), zatopiona w czystym oleju kokosowym (przyspiesza gojenie, jest źródłem witaminy E, antyoksydnt), z dodatkiem ziół:
ekstrakt z liści drzewa Neem- działa antybakteryjnie i zapobiega grzybicom; ekstrakt z owoców Tribulus Terrestris- wzmacnia i tonizuje (to także booster testosteronu, ale my nie o tym tu); Trawa Bermuda- łagodzi rany i urazy, oraz wszelkie wysypki skórne; Cissampelos Pareira- detoksykuje i usuwa zanieczyszczenia. Ponad to, znajdziemy tu żywicę Damarzyka Mocnego (sal) od lat stosowana w ajurwedzie, istotna w Hinduizmie- wykorzystywana m.in. do kadzideł palonych w trakcie obrzędów. Dodano też kamforę- o działaniu przeciwzapalnym, dezynfekującym, przeciwgrzybicznym, a także ściągającym, przeciwbólowym; stymuluje krążenie. Niestety nie ma tutaj informacji, jak poszczególne składniki rozkładają się ilościowo/ procentowo.
ekstrakt z liści drzewa Neem- działa antybakteryjnie i zapobiega grzybicom; ekstrakt z owoców Tribulus Terrestris- wzmacnia i tonizuje (to także booster testosteronu, ale my nie o tym tu); Trawa Bermuda- łagodzi rany i urazy, oraz wszelkie wysypki skórne; Cissampelos Pareira- detoksykuje i usuwa zanieczyszczenia. Ponad to, znajdziemy tu żywicę Damarzyka Mocnego (sal) od lat stosowana w ajurwedzie, istotna w Hinduizmie- wykorzystywana m.in. do kadzideł palonych w trakcie obrzędów. Dodano też kamforę- o działaniu przeciwzapalnym, dezynfekującym, przeciwgrzybicznym, a także ściągającym, przeciwbólowym; stymuluje krążenie. Niestety nie ma tutaj informacji, jak poszczególne składniki rozkładają się ilościowo/ procentowo.
Zapach: raczej neutralny. Chociaż mojemu nosowi kojarzy się odrobinę z...tekturą;
Kolor: około brązowy;
Konsystencja: zbita, wymaga ogrzania w dłoniach (bazą jest olej kokosowy);
Wydajność: taka sobie, na całe ciało potrzeba około 3 porządnych łyżek;
Opakowanie: szklany słoiczek z ciemnego szkła; o pojemności 125gr;
Cena: ok.18 zł na stronie sklepu;
Stosowanie i działanie:
Tradycyjnie- na wilgotną, rozgrzaną ciepłą wodą skórę (jednak nie taką ociekającą wodą, bo kosmetyk spada). Szybko rozpuszcza się pod wpływem tarcia i ciepła, pozostają maleńkie drobinki (włókienka?) słabo wyczuwalne; Aha, pamiętajmy, by nie nabierać zbyt dużej ilości, bo "grudka" szybko robi się śliska, i wówczas bardzo chętnie wpada wprost do wody :D Najlepiej rozetrzeć lekko w wilgotnych dłoniach i dopiero zaaplikować kulistymi ruchami na skórę. Produkt jest już jakby tępy w użyciu- podczas szorowania.
No właśnie- sól... Jeśli macie jakieś mikro ranki, świeże zadrapania, to od razu poczujecie, że sól rzeczywiście tam jest. Dlatego przestrzegam, stosowanie po depilacji to bardzo zły pomysł. Tak, wiem- standard, niby każdy o tym wie, ale wiadomo też, że nic tak nie potrafi łamać zasad, jak...pośpiech i brak czasu :D Także ten...serio, nie próbujcie tego w domu :D
Efekty:
To, co ja odnotowałam najbardziej, to silne działania przeciwzapalne i łagodzące. Nie spotkałam się, żeby peeling tak bardzo łagodził podrażnienia, i w takim stopniu ograniczał "czerwone kropki" po depilacji (pokłosie rogowacenia okołomieszkowego). Oczywiście, skóra pozostaje gładka i miękka w dotyku, ale nie tak, jak po solidnym ścierniwie. Jako że kosmetyk jest na oleju kokosowym, po kąpieli nie stosowałam już balsamu, i mimo że zawiera zioła, nie przesuszał mi skóry na ciele.
Czy polecam?
Generalnie tak. Jednak ja potrzebuję solidniejszego "zdzieraka", chociaż ogromny plus za zauważalne działanie antybakteryjne i łagodzące- świetnie. Od peelingu wymagam konkretnego oczyszczenia, nie tylko pielęgnacji, nawet tej na najwyższym poziomie. Jako, że jestem "gruboskórna" raczej nie sięgnę po niego ponownie. Zatem serdecznie polecam zwłaszcza osobom z wrażliwą skórą, bądź takich, które nie lubią mocnego tarcia. Ja z kolei lubię czuć, że "coś się dzieje", a skóra aż skrzypi po ;) Myślę, że balsam/ masełko z podobnym składem, było by idealnym smarowidłem, które bez wątpienia stało by się moim ideałem- panaceum na problematyczną skórę. To ta wspomniana na początku wpisu osobliwość- peeling, który z powodzeniem mógłby być balsamem, i to leczniczym.
Za możliwość przetestowania produktu dziękuję sklepowi EtnoŚwiat,
co nie ma wpływu na moją subiektywną opinię
P.S.
Jak u Was z peelingami, Kochani? Macie swój ulubiony typ?
Wolicie konkretniejsze szorowanie, czy raczej delikatne w użytkowaniu kosmetyki? Może jeszcze inaczej, kręcicie własnoręcznie peelingi? Ja używam zarówno gotowców (ale tylko tych naturalnych), jak i takich diy. Kombinuję z różnymi przepisami ;)
Pozdrawiam :)
Nie widziałem jeszcze takiego pillingu. Trzeba spróbować.
OdpowiedzUsuń